Ten mecz pokazał nam miejsce w szeregu naszej ligi... Wyszliśmy bardzo ofensywnie (3-4-3), dzięki czemu stworzyliśmy sobie więcej sytuacji przez to spotkanie, niż we wszystkich poprzednich z tej rundy.
Już pierwsza akcja biało-zielonych powinna zakończyć się celnym trafieniem, Pawła Ziemby, który po podaniu Artura Brzeźnego z z 7 metrów uderza na bramkę Radwanic. Golkiper gospodarzy instynktownie odbija piłkę do boku. W odpowiedzi nam skórę w 4 minucie ratuje Kacper Kawalec, który nogami wybija piłkę z linii bramkowej, po uderzeniu jednego z rywali z 2 metrów. W 12 minucie dobra centra Patryka Gierackiego, na długim słupku akcję z głowy zamyka Marcin Lisowski, jednak piłka trafia tylko w poprzeczkę... Szybka i nastawiona na ofensywę gra z obu stron musiała przynieść bramkę... W 20 minucie świetne podanie z głębi pola notuje Arczi, a Lisu w pojedynku 1 na 1 nie daje szans golkiperowi rywali (0:1 dla Nefrytu). Gospodarze doprowadzają do remisu 11 minut później, gdy niecelne podanie w środku pola notuje Albi, piłka momentalnie trafia do Rafała Boksy, który ładnym lobem z 25 metrów pokonuje Kacpra (1:1). Podrażnieni Nefrycianie ruszają do ataków, mamy przewagę i ponownie wychodzimy na prowadzenie w 38 minucie... Na lewej stronie ładna wymiana piłki pomiędzy Marcinem Werteleckim, a Jackiem Szczęśniakiem, ten drugi centruje piłkę w pole karne, a tam swoim nosem strzeleckim popisuje się Lisu, pakując kulę do siatki rywali (1:2 dla Nefrytu). Kilka chwil później mamy doskonałą okazję do podwyższenia wyniku... Arczy uruchamia podaniem Lisa, ten z kolei odgrywa piłkę w polu karnym do Łani, który mając sporo miejsca, zbyt lekko uderza piłkę i ta pada łupem bramkarza rywali. Gdy wydawało się, że dowieziemy prowadzenie do końca pierwszej połowy. Gospodarze wychodzą z kontrą na naszej prawej stronie centra na długi słupek i Michał Papiernik strzałem z głowy po koźle posyła kulę do siatki (2:2). Pierwsze 45 minut w bardzo szybkim tempie z dużą ilością okazji do strzelenia bramki... Kibice na pewno nie narzekali i czekali na kolejną porcję bramek w drugiej odsłonie...
Ta zaczęła się od kilku groźniejszych ataków Kolektywu, lecz nasi rywale mieli problem z celnością... My odpowiadamy akcją Artura na boku pola karnego, po której nasz napastnik posyła piłkę wzdłuż linii pola bramkowego, na gługim słupku minimalnie spóźniony jest Jaca, który wślizgiem kieruje gałę w stronę bramki rywali, jednak zbyt lekko i ta pada łupem golkipera. Kilkanaście sekund później błąd stoperów z Radwanic i Lisu od połowy wychodzi sam na sam, szkoda, że Arczi zabiera mu piłkę i sędzia asystent wskazuje pozycję spaloną... Gdy wydaje się, że znowu nabieramy tempa w grze Kolektyw ma rzut rożny... mocna piłka na długi słupek, brak krycia Pawki i Adrian Kublik wyprowadza gospodarzy na prowadzenie (3:2 dla Kolektywu). Biało zieloni po stracie 3 bramki ruszają z animuszem do przodu, trener dokonuje zmiany za Jacę wprowadza Tomka Mirowskiego. W 76 minucie po podaniu Arcziego w pole karne wpada Lisu, które płaski strzał po ziemi o centymetry mija bramkę rywali... Zamiast remisu mamy akcję gospodarzy, serię błędów w obronie i Tomasz Siudak podwyższa prowadzenie dla Radwanic (4:2 dla Kolektywu). Minutę później sami się dobijamy... Przez nikogo nieatakowany na boku Tomek Mirowski zagrywa piłkę wprost do napastnika EKS-u Rafała Boksy, ten korzysta z prezentu przerzuca piłkę do Tomasza Siudaka, który w pojedynku sam na sam nie daje Kacprowi najmniejszych szans (5:2 dla Kolektywu). W końcówce trener dokonuje kolejnych zmian, mieliśmy jeszcze okazję na zmniejszenie rozmiarów porażki, których nie wykorzystaliśmy i do Jordanowa powróciliśmy z bagażem 5 bramek straconych...
Pozytywy z tego spotkania: gra ofensywna i stwarzanie okazji oraz debiut 15-letniego Maćka Werteleckiego w drużynie seniorów... Co zaważyło na porażce? Indywidualne błędy poszczególnych zawodników, wszak prezentów Kolektyw tego dnia otrzymał bardzo sporo... Bańka pękła i o awans będzie niezwykle trudno... My już zapominamy o końcowym rezultacie jaki możemy osiągnąć w tym sezonie... Teraz liczy się tylko kolejne spotkanie... Niech każdy przemyśli swoje zachowanie oraz grę, może to skłoni co po niektórych, że bez treningu i ambicji po prostu się nie da grać nawet na poziomie A klasy...